LITERATURA W TEATRZE: KARTONOWE SKRZYPCE ZE ZŁOTYM SMYCZKIEM. „NIEWYCZERPANY TRANSFORMISTA” TEATRU MUMERUS

LITERATURA W TEATRZE: KARTONOWE SKRZYPCE ZE ZŁOTYM SMYCZKIEM. „NIEWYCZERPANY TRANSFORMISTA” TEATRU MUMERUS

LITERATURA…
Bruno Schulz, w swoim dziele „Genialna epoka”, pytał z właściwym sobie fantastycznym akcentem: „Cóż jednak zrobić ze zdarzeniami, które nie mają swego własnego miejsca w czasie, ze zdarzeniami, które przyszły za późno, gdy już cały czas był rozdany, rozdzielony, rozebrany, i teraz zostały niejako na lodzie, nie zaszeregowane, zawieszone w powietrzu, bezdomne i błędne?” Tylko spokojnie! Bez zbytecznej paniki, załatwimy to po cichu we własnym zakresie działania – opowiadają mu na to, jego własnymi słowami, twórcy „Niewyczerpanego transformisty”, aktorzy Teatru Mumerus z Krakowa z gościnnym udziałem Aleksandra Maksymowa.
…W TEATRZE.
To im właśnie, pośród scenicznej ciemności, która podkreśla połyskującą jasność słów i gestów, udaje się z tak magiczną pasją pogłębić w widzach nietypowe myśli. W przypadku „Niewyczerpanego transformisty” jest podobnie. Tym razem świadomość oglądającego odsyłana jest bezpośrednio w rejony pytań o dynamikę i podniosłość, nie tylko życia, ale i sztuki, jaką jest teatr.
Przygody „Niewyczerpanego transformisty” to jak obieranie rytmu życia ze skórki przy pomocy skalpela, jakim jest odmówienie słowom pierwszeństwa, a przyznanie priorytetu falowaniu ciała. Trudność w zagęszczeniu i wyostrzeniu wyobraźni przed niemą groteską zmiany pozwoliła mi, paradoksalnie, uwierzyć, że jednym z miejsc, gdzie może trafić umysł, poszukujący życia prawdziwego, tak czystego, nieskazitelnego w swoim udziwnieniu, jest nicość. Tak, nicość właśnie. Umęczona, mdła nicość, w ubraniu klauna, z łyżką wplątaną we włosy i z nożyczkami w dłoni, odcinająca napiętrzające się faksy z umysłów w i d z ó w. A na nich? „TAK/NIE/NIE/TAK…”
Zachęcam do wzięcia udziału w tej prawie niemej, życiowej orkiestrze życia, w tym zapleczu karnawału. Teatr Mumerus zagra na Państwu jak na kartonowych skrzypcach swoimi złotymi smyczkami.
Spektakl obejrzałam 30 czerwca 2013 roku
w Teatrze Zależnym Politechniki Krakowskiej.

Joanna Roś

Portal bookeriada.pl

Schulzowski „Niewyczerpany transformista” Teatru Mumerus w reżyserii Wiesława Hołdysa

Schulzowski „Niewyczerpany transformista” Teatru Mumerus w reżyserii Wiesława Hołdysa

29 czerwca 2013 roku niezależny krakowski Teatr Mumerus przedstawił premierę spektaklu inspirowanego prozą Brunona Schulza. To przede wszystkim popis talentu aktorskiego Aleksandra Maksymowa (z drohobyckiego teatru Alter), który najprostszym środkami – ruchem, gestem, mimiką – chce wykrzesać bogatą i własną teatralną interpretację schulzowskiej prozy.
Sasza Maksymow od pół roku przebywa w Krakowie w ramach stypendium Gaude Polonia. Związany z teatrem Alter w Drohobyczu, najwyraźniej w aktorstwie widzi swoje powołanie, w aktorskie bez słów, w sztuce mimu. Już wcześniej przygotował autorski, znakomity schulzowski spektakl „Ptaki”, bardzo klarowny i dynamiczny, sugestywny i dobry aktorsko, jaki mogliśmy m.in. oglądać w Lublinie w ubiegłym roku. W spektaklu „Niewyczerpany transformista” ogromnie rozbudował potencjał możliwości kreowania postaci i sytuacji, opowiadania ruchem i ciałem, poniekąd sam stając się tym tytułowym „niewyczerpanym transformistą”. Paradoksalnie, stwarza to widzowi pewne trudności w odbiorze, gdyż tempo tych transformacji jest tak duże, że chwilami publiczność nie ma czasu na rozpoznanie sens pewnych scen, więc najbardziej reaguje na gesty proste i czytelne, gesty klauna. Ale też, również paradoksalnie, jest w tym coś z natury prozy Schulza, gdzie nagromadzenie znaczeń i ich nieoczekiwane konfiguracje wymagają dania czasu umysłowi i wyobraźni na właściwe ich rozszyfrowanie, odczytanie. Niemniej struktura spektaklu pozostaje czytelna, a sekwencje scen są urokliwe, niekiedy wprost zachwycające. Jak chociażby wtedy, kiedy Maksymow gra postacie po obu stronach „dziurki od klucza”: raz mężczyznę, raz kobietę. Zaskakujące, jak udanie wciela się w kobiety z rysunków Schulza, jak potrafi zmienić własną twarz. Skala pracy włożona przez aktora (niewątpliwie, dzięki wsparciu starszych kolegów z Mumerusa), grającego w tak ascetycznych warunkach, poświadcza, jak bardzo jest on zaangażowany w spektakl, i jak bardzo go przeżywa. Trzeba zatem podążać za jego gestami tak jakby był on przewodnikiem przez różne motywy, opowieści, sytuacje zapisane w opowiadaniach Brunona Schulza.
Spektakl dzieli się de facto na dwie części, bardzo odmienne, różne. Pierwsza to aktorski popis solo Aleksandra Maksymowa, grającego w klasycznie czarnym stroju i z twarzą pomalowaną na biało. Chwilami, i bardzo oszczędnie, nawet za oszczędnie, gra Maksymowa wspierana jest ilustracją dźwiękową. Zaś w drugiej części na scenie pojawiają się również Anna Lenczewska i Jan Mancewicz; odmienność tych postaci od bohatera pierwszej części podkreślają między innymi barwne stroje o dość dowolnych odniesieniach do bohaterów prozy Schulza (np. Mancewicz jest klaunem z czerwonym nosem – piłeczką). Dużo tu muzyki, pojawiają się słowa z opowiadań Schulza. Interpretacji takiej konfrontacji postaci – aktorów może być wiele, tak jak na wiele sposobów możemy interpretować zjawisko i proces kreacji według Schulza.
Teatr Mumerus, któremu przewodzi Wiesław Hołdys, wystawił „Niewyczerpanego transformistę” na scenie Teatr Zależnego Politechniki Krakowskiej, która udostępnia ją niezależnym, profesjonalnym grupom. Scena mieści się w XVI-wiecznych piwnicach przy ul. Kanoniczej 1 – i ten kontekst miejsca potęguje niezwykłość schulzowskiej prozy i czerpiącego z niej teatru.

Grzegorz Józefczuk
Strona “Stowarzyszenie Festiwal Brunona Schulza” 

Wyobraźcie sobie (Niewyczerpany transformista)

Wyobraźcie sobie (Niewyczerpany transformista)

Jest w Krakowie taki reżyser, Wiesław Hołdys, który dzierży klucze do maleńkiej piwnicy z niewielką sceną, będącej zarazem tajemniczym wehikułem, umożliwiającym podróże do wielkiego świata niczym nieskrępowanej, wibrującej wyobraźni. Stamtąd układa on sny o potędze fantazji i toczy niełatwy bój o teatr, który daje ludziom radość i ocala niesamowitość.
Spektakl Niewyczerpany transformista to opowieść o fikuśnym człowieku obdarzonym cudowną właściwością przepoczwarzania się w rozmaite istoty, ale też – a może przede wszystkim – metafora życia jako pełnego ślepych zaułków i obcych, niemożliwych do oswojenia, chłodnych komnat labiryntu, w którym – jeśli pragnie się uniknąć upupienia czy skostnienia – należy być w nieustającym ruchu. Historia ludzkości jest historią ciągłych, często niespodziewanych przeobrażeń.
Tytułowy bohater (świetny Aleksander Maksymow) wydaje się postacią uosabiającą to wszystko, co w prozie Schulza najbardziej nieuchwytne, nieodgadnione i niedefiniowalne. W serii metamorfoz z jednej strony niejako prowadzi przewrotną grę z własną tożsamością, ale z drugiej zdaje się tworzyć zsubiektywizowany mikrokosmos zaludniony przez korowód chwilowych bytów. Mamy tu egzotyczne ptaki, manekiny, emeryta – wiecznego repetenta, którego w końcu porwie wiatr, szalonych apostołów na rowerach i innych, nieco pokracznych i zidiociałych reprezentantów wykolejonej rzeczywistości. Czasem rozwój wypadków okazuje się nieprzewidziany. Maksymow posiadł bowiem nadzwyczajną umiejętność udawania, że historia rodzi się „tu i teraz”. Kolejne wcielenia pojawiają się wówczas, gdy jeszcze mamy w oczach poprzednie. Ledwo przywołane, już muszą wracać do zapomnianego świata snów. Przybywają z lekkością marzenia. Bardzo ładnie obrazuje to proces stwarzania fikcyjnych bohaterów, który zawsze jest pozbawionym logiki i przyczynowości, aktem początku. Postaci same są złudzeniami, dlatego niepotrzebne tu gazowe kurtyny ani iluzje wywołane światłami.
Zespół Mumerusa, tak jak niegdyś Tadeusz Kantor, odrzucił wszelkie fałszywe cudowności teatru.
Ciemna, malutka scena jest niczym zatopione królestwo, w którym płynie inny czas oraz działa osobliwa, kłócąca się z zasadą prawdopodobieństwa logika. Surowa przestrzeń również przechodzi transformacje. Kolejno przenikają się klisze różnych archetypowych miejsc, od pustego pokoju i pracowni krawieckiej, przez jarmarczną budę i szkołę, po zamurowane niczym grób pomieszczenie, tworząc symboliczną drogę życia, metaforę więzienia egzystencji. Głównym nośnikiem znaczeń jest w Niewyczerpanym… narracja wizualna – to jej podporządkowano pozostałe elementy przedstawienia. Tak naprawdę istnieje tylko widowisko.
Hołdys i zjawiskowi aktorzy Mumerusa powiedli nas tam, gdzie rzadko bywamy – do tego wymiaru rzeczywistości, którym jest iluzja, życie na pograniczu jawy i snu. Stworzonemu przez siebie światu – dzięki jego zrytmizowanemu rozszczepianiu – nadali wyjątkowy puls, oddech i melodię. Wyciągnęli z Schulza (scenariusz jest kreacją zbiorową) kilka postaci, parę słów i ułożyli tak, że wyszło coś niewiarygodnie dobrego.

Alicja Müller, Teatralia Kraków
Internetowy Magazyn „Teatralia”, numer 66/2013